Boty w mediach społecznościowych

Facebook

Automatyzację procesów spotkać możemy w coraz większej liczbie obszarów. Boty są już również integralną częścią mediów społecznościowych. Z jednej strony upraszczają komunikację, z drugiej natomiast zmieniają jej styl. Jednak to, co daje nam wiele korzyści, stanowi też realne zagrożenie. Jak to więc jest z tymi botami w polskim internecie?

Czym jest bot?

W pierwszej kolejności, aby zrozumieć zasadę działania takich botów, należy sobie w ogóle wyjaśnić, czym są te programy komputerowe, bo właśnie za takie należy je rozumieć. Najprościej byłoby je wyjaśnić stwierdzeniem, że boty to aplikacje komputerowe wyręczające jednostki ludzkie z komunikacji, np. na fanpage’u Facebooka.

Zauważmy jednak od razu, że do zadań botów nie należy dłuższa konwersacja i wciąganie się z realnym użytkownikiem w rozmowę. Ma on tylko zautomatyzować całą konwersję, udzielając wcześniej przygotowanych odpowiedzi lub wykonywać inne zaprogramowane czynności. Jak wiele jest dziś takich botów? Trudno ocenić. Na samym tylko Messengerze jest ich kilkadziesiąt tysięcy.

Boty i wiążące się z tym zagrożenia

Wydawać się więc może, że tworzenie botów niesie w sobie tylko i wyłącznie korzyści. Automatyczne informacje nie tylko bowiem dostarczają rozrywki, ale również udzielają informacji czy pomagają w zakupach. Wielu nie zastanawia się jednak nad wiążącym się z taką automatyzacją zagrożeniem.

– Faktycznie obszar wykorzystania botów jest dziś ogromny, tak samo, jak coraz większe będą ich możliwości. Niestety nie służą one tylko dobrym celom. Boty to również spore zagrożenie. Szczególnie w dobie fake newsów, gdzie kilka fałszywych wiadomości może zniszczyć komuś życie, a przynajmniej usunąć taką osobę w cień. Już dziś wiemy, że boty wpływają np. na odbieranie sceny politycznej — mówi specjalistka od social mediów z krakowskiej agencji reklamowej Brandbay.pl.

Za boty należy uważać bowiem także fałszywe konta na portalach społecznościowych, których jest więcej, niż się może wydaje. Nawet pomimo tego, że Facebook czy Twitter, a więc dwa największe tego typu serwisy próbują z tym walczyć. O szerokości tego zjawiska najlepiej świadczą liczby. Sam Facebook podaje, że na jego platformie znajdować się może aż 60 mln fałszywych kont, z których większość na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od profilu osoby z krwi i kości.

Konta takie mają prawdziwe, lekko zmodyfikowane zdjęcia, pełne dane osobowe z imieniem, nazwiskiem i miastem pochodzenia czy długą historię wpisów sugerującą „życie” takich automatów. Zadania przez nie wykonywane dzieli się na trzy grupy:

* planujące – udostępniające przygotowane komunikaty o określonej porze dnia
* śledzące – monitorujące konta innych użytkowników na podstawie np. słów kluczowych
* wzmacniające – podejmujące interakcję z treściami użytkownika i wzmacniające lub podkopujące w jego podświadomości dany przekaz czy markę

Podsumowanie

Na boty spojrzeć trzeba więc z dwóch całkiem różnych biegunów. Rzeczywiście wykorzystanie ich do komunikacji z marką może przynieść oczekiwany efekt, przyspieszając konwersację, choć przyczyniając się też do rezygnacji z udziału w tym projekcie czynnika ludzkiego. Jeśli natomiast spojrzymy na boty pod kątem fałszywych kont, może to mocno niepokoić. Nielegalne działania takich profili mogą bowiem wpływać na podświadomość innych, co przyczynić się może do zmiany poglądów. Ten fakt jest tu w zasadzie niezaprzeczalny, a tak zwana wojna hybrydowa toczy się od dawna. Niestety również z wykorzystaniem komputerowych automatów.